Dlaczego najemnicy grupy Wagnera są na Białorusi – i czy próbowaliby najechać Polskę?
Aby otrzymywać bezpłatne powiadomienia o najświeższych wiadomościach w czasie rzeczywistym, wysyłane bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej, zapisz się do naszych e-maili z najnowszymi wiadomościami
Zarejestruj się, aby otrzymywać nasze bezpłatne e-maile z najnowszymi wiadomościami
Tysiące najemników Wagnera przybyło na Białoruś od czasu nieudanego buntu grupy przeciwko Moskwie, kierowanego przez jej założyciela Jewgienija Prigożyna – co doprowadziło do tego, że Polska, będąca członkiem NATO, wzmocniła swoją wschodnią granicę przeciwko „potencjalnemu zagrożeniu”, jakie stwarzają.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko powitał siły Wagnera w kraju po wynegocjowaniu umowy między Kremlem a Prigożynem, która zatrzymała marsz najemników na Moskwę około 125 mil od stolicy. On i prezydent Rosji Władimir Putin wielokrotnie rozmawiali o najemnikach, w tym podczas dwudniowych rozmów w weekend i do poniedziałku, powiedział Kreml we wtorek. Putin powiedział, że jakakolwiek agresja na Białoruś – ze strony Polski lub jakiegokolwiek narodu – będzie postrzegana jako atak na Rosję.
Prigożyn nazwał bunt Wagnera „marszem sprawiedliwości”, mającym na celu obalenie najwyższych dowódców wojskowych. Najemnicy napotkali niewielki opór i zestrzelili co najmniej sześć helikopterów wojskowych i samolot dowodzenia, zabijając pewną liczbę rosyjskich żołnierzy.
Rewolta stanowiła najpoważniejsze zagrożenie dla prezydenta Putina podczas jego 23-letnich rządów, osłabiając jego autorytet i obnażając luki w armii w związku z tym, jak Kreml radzi sobie z 16-miesięczną inwazją na Ukrainę.
Oto spojrzenie na to, gdzie jesteśmy teraz.
Ilu bojowników Wagnera jest na Białorusi i gdzie oni są?
Od 3450 do 3650 żołnierzy przybyło do obozu w pobliżu Asipowicz, miasta położonego około 140 mil (230 km) na północ od granicy z Ukrainą, według grupy aktywistów Belaruski Hajun, która śledzi ruchy wojsk w kraju.
Zdjęcia satelitarne pokazują, że około 700 pojazdów wraz ze sprzętem budowlanym przybyło również w konwojach Wagnera na Białoruś – powiedział Belaruski Hajun.
Pan Prigożyn zarejestrował również w ubiegłym tygodniu na Białorusi „spółkę zarządzającą nieruchomościami” pod nazwą Concord Management and Consulting na Białorusi. Z dokumentów przeanalizowanych przez niezależne białoruskie media wynika, że siedziba firmy znajduje się w tej samej wsi, co obóz najemników Wagnera.
Dlaczego Polska jest tak zaniepokojona?
Większym problemem dla Polski jest to, że białoruskie Ministerstwo Obrony wyjaśniło w ciągu ostatniego tygodnia, że najemnicy szkolą białoruskich żołnierzy, w tym na poligonach w pobliżu polskiej granicy.
„Bojownicy Wagnera, którzy naprawdę byli w ogniu walki, przekazują naszym żołnierzom cenne informacje i doświadczenie” – napisano w oświadczeniu Ministerstwa Obrony Białorusi. Jedno z pasm znajduje się w Brześciu, około 5 km od wschodniej granicy Polski.
Warszawa powiedziała, że jest gotowa na „różne scenariusze w miarę rozwoju sytuacji”, ponieważ na początku tego miesiąca zaczęła przemieszczać około 1000 własnych żołnierzy w kierunku granicy.
Według oświadczenia złożonego przez starszego dowódcę Wagnera, znanego pod pseudonimem „Marx”, który został ponownie opublikowany przez kanał Telegram Wagnera, do 10 000 bojowników „pojechało lub pojedzie” na Białoruś – chociaż trudno zweryfikować dokładność tego stwierdzenia.
Ministerstwo Obrony Polski poinformowało, że granice kraju są bezpieczne. W odpowiedzi na umocnienie granicy przez Warszawę, Kreml próbował przedstawić to jako „agresywne” posunięcie – mimo że inwazja Moskwy na Ukrainę była jego ostateczną genezą.
Białoruski minister spraw wewnętrznych Iwan Kubrakow spotkał się z dowódcami Wagnera w ośrodku szkoleniowym, aby opracować „jasny plan działania”.
„W obliczu trudnej sytuacji w pobliżu granic republiki szczególnie ważna jest gotowość do reagowania na potencjalne wyzwania i zagrożenia” – powiedział Kubrakow.
Cytowano, że chwalił „praktyczne doświadczenie” najemników po ich wielomiesięcznym doświadczeniu bojowym we wschodniej Ukrainie, zwłaszcza w krwawych bitwach, takich jak te, które miały miejsce wokół wschodniego miasta Bachmut.
Czy wojska Wagnera próbowałyby najechać Polskę?
To byłoby głupie. Biorąc pod uwagę, że Polska jest członkiem NATO, przekroczenie granicy może spowodować zastosowanie art. 5 traktatu sojuszniczego. Stanowi, że atak na jedno państwo członkowskie jest uważany za atak na wszystkich członków. Biorąc pod uwagę słowa Putina, że działania militarne przeciwko Białorusi są na równi z atakiem na Rosję, wkroczenie sił Wagnera do Polski jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje Putin i NATO.
Jednak to nie powstrzymało białoruskiego przywódcy Łukaszenki przed mieszaniem w garnku. Podczas niedzielnego spotkania z prezydentem Rosji Łukaszenka powiedział, że wojska Wagnera są „stresujące [him] out”, wzywając do „wycieczki” do Polski. Powiedział, że jego rząd w Mińsku „kontroluje” sytuację, utrzymując ugrupowanie w centrum kraju.
„Proszą się o wyjazd na zachód… na wycieczkę do Warszawy…” – powiedział Łukaszenka Putinowi. „Ale oczywiście trzymam ich w środkowej Białorusi, tak jak ustaliliśmy”.
Zarówno panu Putinowi, jak i panu Łukaszence odpowiada to, że Europa martwi się o swoje granice. Pozwala obu mężczyznom mówić twardo na arenie międzynarodowej – i grać przed wyborcami w domu.
Uwagi zostały w dużej mierze odrzucone przez ekspertów, a Amerykański Instytut Studiów nad Wojną – który monitoruje walki na Ukrainie – stwierdził, że tamtejsze oddziały Wagnera nie mogą zagrozić Ukrainie i Polsce.
„Nic nie wskazuje na to, by bojownicy Wagnera na Białorusi mieli ciężkie uzbrojenie niezbędne do przeprowadzenia poważnej ofensywy przeciwko Ukrainie lub Polsce bez znaczącego zbrojenia” – powiedział think tank w oświadczeniu.
Wiceszef Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy Wadym Skibicki powiedział również, że na Białorusi nie ma „bezpośredniego zagrożenia” ze strony rosyjskich najemników, ale Kijów będzie bacznie obserwował bojowników Wagnera.
„Nasza ocena jest bardzo prosta: dzisiaj nie ma bezpośredniego zagrożenia [from Belarus], ale jesteśmy gotowi. Monitorujemy wszystko, co dotyczy tak zwanego systemu obrony przeciwrakietowej Wagnera” – powiedział dziennikarzom według kanału Telegram dyrekcji.