Pogrążona w żałobie ukraińska mama znajduje schronienie w Wielkiej Brytanii, ale mało pocieszenia
Aby otrzymywać bezpłatne powiadomienia o najświeższych wiadomościach w czasie rzeczywistym, wysyłane bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej, zapisz się do naszych e-maili z najnowszymi wiadomościami
Zarejestruj się, aby otrzymywać nasze bezpłatne e-maile z najnowszymi wiadomościami
Mała angielska wioska, którą Wiktoria Kowalenko nazywa teraz domem, jest spokojna i senna — daleko jej do walk na Ukrainie, które zabiły jej rodzinę jednym przerażającym, nieoczekiwanym ciosem. Jej wspomnienia to inna sprawa.
„To stan, którego nie mogę kontrolować. Czasami myślę, że wszystko jest w porządku. Czasami płaczę bez powodu” – powiedziała The Associated Press ze swojego domu w Kent w południowo-wschodniej Anglii.
„To, co spotkało mojego męża i córkę, zostanie ze mną na całe życie” – dodała. „Nie da się tego wyleczyć”.
34-letnia Kowalenko widziała, jak jej mąż Petro i 12-letnia córka Veronika umierają na północy Ukrainy w marcu ubiegłego roku, kiedy pocisk uderzył w ich samochód. Kovalenko przeżyła wraz ze swoim wówczas rocznym dzieckiem Varvarą, ale rosyjscy żołnierze przetrzymywali ich w piwnicy szkoły przez trzy tygodnie.
Prawie rok później Kovalenko ma tymczasowy nowy dom dzięki życzliwości wolontariuszy, którzy pomogli jej przekroczyć granice i ubiegać się o wizę brytyjską.
Podobnie jak dziesiątki tysięcy innych Ukraińców, którzy uciekli do Wielkiej Brytanii, powoli przyzwyczaja się do nowego życia w Wielkiej Brytanii Jej angielski poprawia się z dnia na dzień. Nieustannie zajmuje się opieką nad dwuletnią Varvarą, która wszędzie chodzi bez strachu i uwielbia brytyjską czekoladę. Dzieli schronienie ze swoim bratem, jego żoną i dwiema młodymi dziewczynkami, które uciekły bez szwanku.
Ale Kovalenko wciąż się wzrusza, gdy mówi o Petru i Weronice albo patrzy na ich oprawione zdjęcia obok jej łóżka. I każdego dnia tęskni za powrotem do Czernihowa, miasta, z którego uciekła, gdy w lutym wybuchła wojna.
Po wylądowaniu pocisku 5 marca 2022 r., zabijając Petro i Weronikę, Wiktoria Kowalenko i Warwara ukryli się w opuszczonym budynku, ale następnego dnia zostali odnalezieni przez rosyjskich żołnierzy, którzy zabrali ich na salę gimnastyczną w szkolnej piwnicy. Tam przez 24 dni przetrzymywano matkę z dzieckiem, a także około 300 osób, w tym 2-miesięczne niemowlęta, a także starszych wieśniaków, którzy później zmarli w niewoli.
„Było bardzo tłoczno, zawsze było ciemno i brudno. W ogóle nie było świeżego powietrza. Ludzie chorowali i kaszleli, niektórzy spali na podłodze, na krzesłach, a nawet stali pod ścianą” – wspominał Kowalenko. „Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście, ponieważ żołnierze, którzy nas trzymali, nie byli żołnierzami, którzy byli w (przedmieściach Kijowa) Bucza, Irpin lub gdzie indziej, którzy po prostu zabili wszystkich z rzędu”.
Kiedy Rosjanie wycofali się z tego obszaru na początku kwietnia, Kowalenko wydostała się, a później trafiła do zachodniego miasta Lwowa, a następnie do Polski, gdzie dołączyła do brata i jego rodziny.
To w Polsce zgłosiła się wolontariuszka i zaoferowała pomoc w znalezieniu schronienia w Wielkiej Brytanii. Wolontariuszka współpracowała z Derekiem Edwardsem, Brytyjczykiem, który wkrótce po wybuchu wojny założył organizację o nazwie Domy dla Ukrainy, aby pomóc w transporcie dziesiątek uchodźców do bezpiecznego mieszkania w Anglii. Edwards przeczytał artykuł AP o historii Kowalenki i postanowił pomóc.
Kovalenko powiedziała, że prawie nic nie wie o Wielkiej Brytanii, ale i tak zdecydowała się tam pojechać, ponieważ myślała, że bycie w ruchu pomoże jej uporać się z żalem.
„Chciałam po prostu czegoś nowego, aby stale zmieniać okoliczności wokół mnie” – powiedziała. „Myślałem, że mogę uciec od złych myśli. Ale to niewiele pomogło”.
W grudniu, sześć miesięcy po tym, jak Edwards po raz pierwszy złożyła wniosek o wizę, Kovalenko w końcu przybyła do Kentu. Edwards odebrał Kovalenko i jej krewnych z Polski i z pomocą urzędników kościelnych znalazł dla niej dom byłego pastora. Przyjrzała się cichym wiejskim uliczkom, wiejskiej zieleni i starym ceglanym domom, codziennym luksusom, które Brytyjczycy uważają za coś oczywistego.
Ale myślała tylko o powrocie do swojego bloku w Czernihowie. Do końca roku wojna może się skończyć, powiedziała z nadzieją. Wtedy, jak powiedziała, mogłaby wznowić terapię, znaleźć pracę i odbudować swoje życie.
„Sama Ukraina nie będzie w stanie tego wygrać” – powiedział Kowalenko. „Jeśli cały świat… da nam teraz więcej broni, być może wojna zakończy się szybciej”.
„Mam nadzieję, że zanim będę mogła iść do pracy – kiedy Varvara będzie starsza – wrócę na Ukrainę” – dodała. „To nie dlatego, że mi się tu nie podoba, ale to nie jest mój dom”.
___
Śledź relację AP z wojny na https://apnews.com/hub/russia-ukraine