Szwecja: Aktor państwowy najbardziej prawdopodobny sprawca sabotażu rurociągu
Aby otrzymywać bezpłatne powiadomienia o najświeższych wiadomościach w czasie rzeczywistym, wysyłane bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej, zapisz się do naszych e-maili z najnowszymi wiadomościami
Zarejestruj się, aby otrzymywać nasze bezpłatne e-maile z najnowszymi wiadomościami
Szwedzka prokuratura poinformowała w czwartek, że najbardziej prawdopodobnym winowajcą eksplozji, które unieruchomiły gazociąg Nord Stream na Morzu Bałtyckim w zeszłym roku, był czyn uznany za sabotaż. Ostrzegli jednak, że tożsamość sprawcy jest nadal niejasna i zasugerowali, że prawdopodobnie tak pozostanie.
Prokurator Mats Ljungqvist ze szwedzkiej prokuratury powiedział w oświadczeniu, że śledztwo jego biura koncentruje się na zbadaniu, czy ustawa zagraża szwedzkim interesom lub szwedzkiemu bezpieczeństwu.
Szwedzkie władze chcą też dowiedzieć się, czy do wybuchów przygotowywano się na ich terenie. „Mamy nadzieję, że będziemy w stanie potwierdzić, kto popełnił to przestępstwo”, ale „należy zauważyć, że prawdopodobnie będzie to trudne, biorąc pod uwagę okoliczności” – powiedział Ljungqvist.
W zeszłym miesiącu niemieckie media zacytowały anonimowych urzędników, którzy powiedzieli, że pięciu mężczyzn i kobieta użyli jachtu wynajętego przez ukraińską firmę w Polsce do przeprowadzenia ataku. Ukraiński rząd zaprzeczył zaangażowaniu.
Ljungqvist podkreślił, że sprawa – określona przez szwedzką prokuraturę jako „rażący sabotaż” – jest złożona, a co za tym idzie czasochłonna. Prokuratura nie podała szacunków, kiedy zakończy się szwedzkie śledztwo.
„Dotyczy to przestępstwa, którego okoliczności są trudne do zbadania. Detonacje miały miejsce 80 metrów (262 stóp) pod wodą na dnie oceanu Morza Bałtyckiego” – powiedział Ljungqvist.
Osobno powiedział szwedzkim mediom, że głównym kierunkiem śledztwa prokuratorów jest ustalenie, czy za eksplozjami stoi podmiot państwowy, biorąc pod uwagę znaczne zasoby i umiejętności potrzebne do przeprowadzenia takiego ataku.
„Nie wykluczamy, że mogą to zrobić podmioty niepaństwowe” – powiedział Ljungqvist szwedzkiej agencji informacyjnej TT. „Ale mamy do czynienia z bardzo niewielką liczbą firm lub grup. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, naszym głównym tropem (dochodzeniowym) jest to, że stoi za tym państwo”.
W sumie 26 i 27 września wykryto łącznie cztery wycieki na gazociągach Nord Stream 1 i 2, biegnących z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.
Dwa wycieki miały miejsce w szwedzkiej strefie ekonomicznej, na północny wschód od duńskiej wyspy Bornholm, a dwa w duńskiej strefie ekonomicznej, na południowy wschód od Bornholmu. Zarówno szwedzkie, jak i duńskie pomiary sejsmiczne wykazały, że wybuchy miały miejsce na kilka godzin przed wykryciem wycieków.
Władze i śledczy w Danii, Szwecji i innych krajach od początku podejrzewali, że eksplozje były celowymi atakami i uważają je za sabotaż. Rurociągi nie funkcjonowały wówczas z powodu sporów między Rosją a Unią Europejską w związku z wojną na Ukrainie.
Stany Zjednoczone i niektórzy ich sojusznicy od dawna krytykują rurociągi, ostrzegając, że zagrażają one bezpieczeństwu energetycznemu Europy, zwiększając zależność kontynentu od rosyjskiego gazu.