„Warszawa przypomina mały Związek Sowiecki”: jak rosyjski zdobywa popularność w stolicy Polski | Polska
Dla obywateli rosyjskich w dzisiejszych czasach niezwykle trudno jest dostać się do Polski. Nawet ci, którzy mają wizy do strefy Schengen, mogą zostać odrzuceni, a narodowe linie lotnicze LOT regularnie zakazują Rosjanom wstępu na pokład swoich samolotów.
Wielu Polaków od dawna odczuwa nieufność wobec Rosji, zaszczepioną stuleciami rosyjskich imperialnych zamiarów wobec Polski i nowszymi doświadczeniami wspieranych przez Moskwę rządów komunistycznych, a uczucia te zostały tylko zaostrzone przez zeszłoroczną inwazję na Ukrainę na pełną skalę.
Ale nawet jeśli większość obywateli Rosji jest w Polsce niemile widziana, język rosyjski jest w kraju coraz częściej słyszany. Do tej pory Warszawa stała się prawdopodobnie najbardziej rosyjskojęzycznym miastem poza krajami dawnego Związku Radzieckiego.
„Mój przyjaciel z Białorusi był tu w zeszły weekend, szliśmy ulicą i policzyliśmy języki, które słyszymy, i wydawało się, że polski jest w mniejszości. Słyszeliśmy dużo rosyjskiego i trochę ukraińskiego” – powiedział Jahor Perachod, Białorusin, który prowadzi GiGi, bar w centrum Warszawy, którego klientelą są głównie białoruscy zesłańcy.
Polskojęzyczni nadal stanowią przytłaczającą większość mieszkańców Warszawy, ale rosyjskojęzyczni są zdecydowanie najbardziej zauważalną mniejszością językową, a ich rozpowszechnienie wzrasta w ostatnich latach stopniowo iz różnych powodów.
Najbardziej znaczącym czynnikiem była zeszłoroczna inwazja Rosji na pełną skalę na Ukrainę, w wyniku której miliony Ukraińców wyjechały do Polski. Pozostało około miliona osób, co zwiększa populację Ukraińców już w kraju. Statystyki wskazują, że obecnie w Polsce mieszka ponad 3 miliony Ukraińców, co oznacza, że około 8% polskiej populacji to obywatele Ukrainy.
Większość uchodźców wojennych wciąż przebywających w Polsce pochodzi ze wschodniej Ukrainy, gdzie dominuje język rosyjski, a walki są bardziej intensywne, co oznacza, że wielu nie ma dokąd bezpiecznie wrócić.
Jeszcze przed wojną na pełną skalę na Ukrainie protesty na Białorusi w 2020 r. doprowadziły do tego, że dziesiątki tysięcy Białorusinów, w większości rosyjskojęzycznych, uciekło z ojczyzny i skorzystało ze stosunkowo liberalnych przepisów dotyczących pobytu Białorusinów w Polsce.
W barze GiGi, gdzie goście popijają gin z tonikiem i robią zdjęcia potraw z kawioru do swoich relacji na Instagramie, cały personel i większość gości to Białorusini, choć właściciel Perachod powiedział, że ma nadzieję, że w przyszłości bar będzie funkcjonował jako „ normalny bar w Warszawie” i przyciągnąć bardziej zróżnicowaną klientelę.
Po drugiej stronie miasta, w Backdoor Bar, innym białoruskim lokalu, przyjazny personel rozdaje menu napisane po białorusku, ale wita gości po rosyjsku.
Przeszczepieni mieszkańcy Mińska wskazywali różne osoby przy stolikach: opozycyjnego polityka jedzącego burgera, młodzieżowego działacza pijącego piwo, najbardziej znanego mińskiego fotografa towarzyskiego, który jedną ręką robi zdjęcia, a w drugiej trzyma kieliszek białego wina.
Levon Halatrian, jeden z właścicieli baru, prowadził bar w Mińsku przed wyborami w 2020 r., kiedy dołączył do sztabu wyborczego lidera opozycji Wiktora Babariko, który w sierpniowych wyborach został uwięziony i pozbawiony prawa startu.
Halatrian również trafił do więzienia po protestach i spędził kilka miesięcy w więzieniu, zanim został przeniesiony do obozu pracy. W styczniu przyjechał do Warszawy, aw marcu otworzył Backdoor Bar wraz z dwoma innymi, którzy prowadzili bar o tej samej nazwie w Mińsku.
„Około 80% naszych gości to Białorusini, reszta to Ukraińcy. Od czasu do czasu zabłądzi zagubiony brytyjski turysta, a czasem nawet Polak” – powiedział.
Yahor Perachod z Białorusi, współwłaściciel warszawskiego baru GiGi. Fot.: Kasia Strek/The Observer
– Chcielibyśmy, żeby to było bardziej 50/50 – gdzieś, dokąd Polacy chcą przyjeżdżać, ale też bezpieczna przestrzeń dla Białorusinów, bo rozumiemy, że jesteśmy tu prawdopodobnie na długo – dodał.
Wielu rosyjskojęzycznych Ukraińców w Polsce uczy się polskiego, a niektórzy przechodzą na ukraiński w domu, proces ten ma miejsce również na Ukrainie od wybuchu wojny na pełną skalę. Ale innym nie jest łatwo zmienić język z dnia na dzień.
„Nikt nigdy nie powiedział do mnie nic agresywnego, ale oczywiście czuję się trochę nieswojo, mówiąc po rosyjsku, biorąc pod uwagę tutejszą historię” – powiedziała Maryna, 37-letnia uchodźczyni z Zaporoża, która przybyła do Warszawy zeszłej wiosny i jest teraz pracuje jako manikiurzystka w salonie obsługującym głównie ukraińskie klientki.
„W sklepach staram się mówić po polsku w podstawach, a w pracy często po ukraińsku, ale większość rozmów z rodziną i przyjaciółmi, które tu mam, odbywa się po rosyjsku, nie zamierzam nagle zmieniać języka ojczystego” – powiedziała. .
O ile niewielu Polaków ma problemy ze słyszeniem języka rosyjskiego na ulicy, to dla niektórych obecność rosyjskojęzycznych Ukraińców wywołuje negatywne reakcje.
pomiń poprzednią promocję newslettera
Zarejestruj się w This is Europe
Najważniejsze historie i debaty dla Europejczyków – od tożsamości przez ekonomię po środowisko
„,”newsletterId”:”this-is-europe”,”successDescription”:”Będziemy Ci wysyłać co tydzień informacje This is Europe”}” clientOnly>Informacje o ochronie prywatności: biuletyny mogą zawierać informacje o organizacjach charytatywnych, reklamach online i treściach finansowanych przez strony zewnętrzne. Aby uzyskać więcej informacji, zobacz naszą Politykę prywatności. Używamy Google reCaptcha do ochrony naszej strony internetowej i obowiązują Polityka prywatności i Warunki korzystania z usług Google.
po promocji newslettera
„Wojna zabiła język rosyjski jako neutralny język komunikacji” – powiedział Mirosław Skórka, prezes Związku Ukraińców w Polsce.
Skórka powiedział, że jego organizacja, która pomogła koordynować wsparcie dla ukraińskich uchodźców, odebrała wiele telefonów od Polaków, którzy chcieli pomóc, ale zostali zaniepokojeni, gdy dowiedzieli się, że Ukraińcy, którym pomagają, nadal mówią po rosyjsku.
Zwrócił uwagę na wiosenny sondaż, z którego wynika, że nastawienie Polaków do Ukraińców w kraju stopniowo spada. Powiedział, że jednym z powodów był fakt, że większość Ukraińców w Polsce mówi po rosyjsku.
„Nikt nie ma problemu z Białorusinami mówiącymi po rosyjsku, ale jeśli chodzi o Ukraińców, ludzie zastanawiają się, czy nie wskazuje to na preferencje polityczne. Po pewnym czasie wielu ludziom trudno było zrozumieć, dlaczego nie nauczyli się ani ukraińskiego, ani polskiego – opowiada Skórka.
Nikt nigdy nie powiedział mi nic agresywnego, ale oczywiście czuję się trochę nieswojo, mówiąc po rosyjsku, biorąc pod uwagę tutejszą historięMaryna, uchodźczyni z Ukrainy
Do grona rosyjskojęzycznych mieszkańców Warszawy dołącza nowa kohorta imigrantów z krajów byłego Związku Radzieckiego w Azji Środkowej, którzy otrzymują polskie pozwolenia na pracę na stanowiskach takich jak taksówkarze czy kurierzy.
Sulimjon z Tadżykistanu przyjechał do Warszawy w marcu i pracuje w mieście jako kierowca Ubera.
„Spędziłem trzy lata w Moskwie, pracując w kebabie, ale kiedy usłyszałem, że jest możliwość przyjazdu do Europy, pomyślałem, że będzie to znacznie lepsze niż bycie w Rosji” – powiedział.
Sulimjon opisał, jak sieć kontaktów z krajów poradzieckich pomogła mu przyjechać i zaaklimatyzować się w Warszawie: poleciał do rosyjskiej eksklawy Kaliningrad, gdzie zapłacił pośrednikowi z Ukrainy 500 euro za poradę, jak złożyć dokumenty w polskim konsulacie i odebrać wiza pracownicza.
Po przyjeździe znalazł miejsce w hostelu na obrzeżach Warszawy, gdzie dzieli pokój z innymi Tadżykami, a także taksówkarzami i kurierami z Uzbekistanu, Armenii i Gruzji. Lingua franca wśród nich to język rosyjski. Na razie potrafi mówić po polsku więcej niż kilka słów, ale wielu jego klientów to Ukraińcy lub Białorusini, z którymi potrafi rozmawiać także po rosyjsku.
„Warszawa przypomina trochę Moskwę. To jak mały Związek Radziecki, w którym wszystkie narodowości rozmawiają ze sobą po rosyjsku” – powiedział.