Sejm uchwalił ustawę o odblokowaniu budowy farm wiatrowych na lądzie

Niższa izba polskiego parlamentu, Sejm, przyjęła ustawę, która ułatwi budowę lądowych turbin wiatrowych.

Ustawa, która została po raz pierwszy zaproponowana przez rząd w zeszłym roku, ale została opóźniona z powodu wewnętrznych sporów w koalicji rządzącej, cofnęłaby ograniczenia, które sam rząd wprowadził w 2016 roku i które spowodowały spadek inwestycji w dynamicznie rozwijającym się sektorze wiatrowym w Polsce.

Zatwierdzona wczoraj ostateczna wersja została złagodzona w stosunku do pierwotnej propozycji, co wywołało krytykę ze strony branży wiatrowej i opozycji.

W 2016 r. rząd wprowadził tzw. „regułę 10H”, która zabrania budowy farm wiatrowych tam, gdzie budynki znajdują się w odległości dziesięciokrotności wysokości turbiny. To skutecznie blokowało inwestycje wiatrowe na większości terytorium Polski.

Zgodnie z nowo proponowaną ustawą turbiny mogłyby stać nawet 700 metrów od budynków mieszkalnych. Początkowo rząd proponował odległość 500 metrów. Ale poprawka w ostatniej chwili zwiększyła liczbę o 200 metrów.

Przepisy podtrzymałyby zakaz budowy turbin wiatrowych w parkach narodowych i innych obszarach chronionych. Zawiera również poprawkę, zgodnie z którą inwestor zaoferuje mieszkańcom gminy co najmniej 10% mocy zainstalowanej farm wiatrowych.

Otwarto drugą co do wielkości farmę wiatrową w Polsce z najdłuższą podziemną linią energetyczną w Europie.

Stojąca za tym firma – należąca do najbogatszej kobiety w Polsce – twierdzi, że może zasilić ekwiwalent 183 000 domów rocznie i zmniejszyć zużycie węgla o 168 000 ton https://t.co/QIaPvSRbGk

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 3 lutego 2023 r

We wczorajszym głosowaniu 214 posłów – głównie z rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) – było za, 27 posłów – głównie z młodszego partnera koalicyjnego PiS – Solidarnej Polski – było przeciw, a 209 posłów z Głównego partie opozycyjne wstrzymały się od głosu.

Odrzucono poprawki centrowej i lewicowej opozycji, aby zmniejszyć dystans do 500 metrów, oraz skrajnie prawicowej, eurosceptycznej Zjednoczonej Polski, aby zwiększyć go do 1000 metrów.

Ustawa trafia teraz do izby wyższej Senatu, gdzie opozycja ma większość, ale która może opóźnić uchwalenie ustawy tylko o miesiąc. Wszelkie proponowane przez nią poprawki mogą zostać odrzucone większością głosów w Sejmie. Przeszedłby wtedy na prezydenta Andrzeja Dudę, na co dzień sojusznika PiS, który może podpisać lub zawetować ustawę.

Ustawa o elektrowniach wiatrowych stosowanych przez Sejm przy głosach wstrzymujących się opozycji. ja dobrze. Gdy dojdziemy do władzy poprawimy 700 m na 500 m. #wiatraki pic.twitter.com/bAxNi51L2q

— Anita Sowińska (@anitasowinska) 8 lutego 2023 r

Odblokowanie inwestycji w farmy wiatrowe to jeden z „kamieni milowych” uzgodnionych przez Warszawę z Brukselą w celu odblokowania funduszy europejskich, wynika z przecieków dokumentów do polskich mediów. Innym jest reforma systemu dyscyplinarnego dla sędziów, której ustawę również uchwalił wczoraj parlament.

W odpowiedzi szef Zjednoczonej Polski, minister sprawiedliwości Zbigiew Ziobro, który sprzeciwiał się obu posunięciom, nazwał to „złym dniem dla Polaków” i oskarżył PiS o poddanie się „brukselskiemu szantażowi”.

Jeden z posłów jego partii, wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski przekonywał, że Polska powinna budować miks energetyczny oparty na „własnych zasobach krajowych, przede wszystkim węglu…[which] jest najtańszą energią w Polsce, ale niestety sztucznie opodatkowaną przez UE”.

🔎15 mld zł z KPO jest zbadanie na wiatraki, z czego 80% tego dochodzenia ma dojście do 🇩🇪niemieckich i 🇩🇰duńskich firm!

❌Tak właśnie unijna KPO ma „pomagać” polską gospodarkę! pic.twitter.com/Qdv9o1WudE

— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) 2 lutego 2023 r

Tymczasem politycy opozycji wyrazili niezadowolenie, że nowa ustawa nie idzie wystarczająco daleko. Anita Sowińska z Lewicy (Lewica) obiecała, że ​​„jak dojdziemy do władzy, zmienimy 700 metrów na 500”.

Tymczasem prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki powiedział, że zmiana w ostatniej chwili na 700 metrów – w przeciwieństwie do „szeroko konsultowanych i akceptowanych 500 metrów” – poważnie utrudni inwestycje w wiatr w najbliższych latach.

Według klimatycznego think tanku Ember utrzymanie minimalnej odległości 700 metrów oznacza, że ​​do 2030 roku w Polsce powstanie około 4 GW nowych mocy wiatrowych, podczas gdy trzymanie się pierwotnie proponowanych 500 metrów pozwoliłoby na ponad 10 GW.

Zmiana ograniczenia energetyki wiatrowej w Polsce z 700 m na 500 m „całkowicie sabotuje istniejący rurociąg projektowy, zmniejszając oczekiwaną moc wiatrową na lądzie w Polsce z około 18 GW w 2030 r. do wartości zaledwie 11 GW”, ostrzega Ember @paczyzakhttps://t.co/8FF8aQ3U8Z

— Ember (@EmberClimate) 6 lutego 2023 r

Źródło głównego obrazu: Abby Anaday/Unsplash

Alicja Ptak jest starszą redaktorką Notes from Poland i dziennikarką multimedialną. Wcześniej pracowała dla agencji Reuters.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *