Polska Lewica złożyła projekt ustawy zezwalającej na dostęp bez recepty do pigułki „dzień po”.
Lewica, druga co do wielkości grupa opozycyjna w Polsce, złożyła projekt ustawy, dzięki której pigułki „dzień po” będą dostępne bez recepty. Przekonuje, że zwiększy to bezpieczeństwo Polek i zmniejszy liczbę niechcianych ciąż i aborcji.
Od 2017 r. Polska jest jednym z zaledwie dwóch krajów UE – obok Węgier – gdzie do uzyskania antykoncepcji awaryjnej wymagana jest recepta, po tym jak rządząca narodowo-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zaostrzyła prawo.
W uzasadnieniu decyzji ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł argumentował, że antykoncepcja awaryjna może powodować skutki uboczne i powinna być stosowana wyłącznie pod nadzorem lekarza. Powiedział też, że on sam, będąc lekarzem, odmówiłby przepisania takich tabletek nawet ofierze gwałtu, gdyż byłoby to sprzeczne z jego przekonaniami.
Posunięcie to spotkało się jednak z krytyką partii opozycyjnych oraz wielu ekspertów. W rezultacie Polska została uznana przez Europejskie Forum Parlamentarne ds. Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych za najgorszą politykę antykoncepcyjną w Europie.
Polska została uznana za najgorszy kraj w Europie pod względem antykoncepcji https://t.co/qfXBsgCuTt
— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 10 lutego 2022 r
W piątek Lewica poinformowała, że złożyła projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego mający na celu usunięcie produktów leczniczych stosowanych w antykoncepcji z kategorii leków wydawanych na receptę.
Konieczność uzyskania recepty na pigułki „dzień po” „opóźnia dostęp do leków, które ze względu na swój mechanizm działania i zmniejszającą się z upływem czasu skuteczność powinny być przyjmowane przez pacjentów bezpośrednio po stosunku bez zabezpieczenia” – ocenia Lewica.
Proponowana nowelizacja „pozwoli na lepszy dostęp do opieki zdrowotnej, a kobiety będą mogły czuć się trochę bezpieczniej” – powiedziała Magdalena Biejat, jedna z posłanek grupy.
„Państwo stawia kolejne przeszkody na drodze kobiet w Polsce do łatwego dostępu do antykoncepcji” – dodała jej koleżanka z parlamentu Katarzyna Kotula, która zauważyła, że zorganizowanie prywatnej wizyty u ginekologa może kosztować 250 zł.
📣 Składamy projekt ustawy znoszący recepty na tabletkę „dzień po”‼️
📃 W Polsce do wykupienia antykoncepcji, która zastąpiła jest recepta, jest to uproszczenie, ponieważ dołączyła się do z wizytą u lekarza, który nie dopuszcza i się normą sumienia. Chcielibyśmy… pic.twitter.com/KDHKzJUfb6
— Lewica (@__Lewica) 7 lipca 2023 r
Umówienie się na wizytę również wymaga czasu, a osoby niepełnoletnie potrzebują zgody rodziców na wizytę. Lewica zauważa również, że tak zwana „klauzula sumienia” w Polsce – która pozwala lekarzom odmówić leczenia sprzecznego z ich przekonaniami – stanowi kolejną przeszkodę w uzyskaniu antykoncepcji awaryjnej.
Biorąc pod uwagę, że PiS ma większość w parlamencie, obecnie nie ma realnych szans na uchwalenie ustawy Lewicy. Ugrupowanie liczy jednak na to, że po jesiennych wyborach dojdzie do władzy w ramach koalicji opozycji.
Również największa partia opozycyjna, centrowa Platforma Obywatelska (PO), skrytykowała klauzulę sumienia i postawiła sobie za cel poprawę dostępu do antykoncepcji, którą lider PO Donald Tusk nazywa „podstawowym prawem”.
Zarówno PO, jak i Lewica uczyniły wzmacnianie praw kobiet i poprawę zdrowia reprodukcyjnego centralnym elementem swoich kampanii wyborczych, w tym zobowiązując się do zniesienia niemal całkowitego zakazu aborcji wprowadzonego przez PiS i wprowadzenia w zamian jakiejś formy aborcji na żądanie.
Lewica zaproponowała działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa kobiet, w tym aborcję na żądanie, zmianę prawnej definicji gwałtu i płatny urlop menstruacyjny.
Chce również zakończyć klauzulę sumienia, która pozwala lekarzom odmówić aborcji z powodów religijnych https://t.co/MzUGFnfHdl
— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 16 czerwca 2023 r
Źródło głównego zdjęcia: Klub Lewicy/Flickr (w domenie publicznej)
Anna Hackett jest asystentką redaktora w Notes from Poland. Niedawno ukończyła europeistykę w Trinity College w Dublinie, a wcześniej pracowała jako dziennikarka w grupie Irish Independent News & Media.