Polska: setki tysięcy maszerują przeciwko prawicowemu populistycznemu rządowi | Polska
Setki tysięcy ludzi przemaszerowało przez centrum Warszawy, aby zaprotestować przeciwko prawicowemu, populistycznemu rządowi w Polsce przed delikatnie zaplanowanymi jesiennymi wyborami.
Partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) doszła do władzy w 2015 roku, od tego czasu podkopuje normy demokratyczne, atakuje niezawisłe sądownictwo i prowadzi kampanie przeciwko społeczności LGBTQ+ i prawom reprodukcyjnym.
– Jest nas tu pół miliona, to rekord – powiedział Donald Tusk, były premier, który stoi na czele ugrupowania opozycyjnego Platformy Obywatelskiej. Powiedział, że niedzielny marsz był największym zgromadzeniem politycznym od czasu odzyskania przez Polskę niepodległości po okresie komunizmu.
Nie było oficjalnego potwierdzenia wielkości wiecu, chociaż warszawski ratusz podał szacunki na 500 000, a ulice centralne zapełniły się tłumami protestujących. Miejskie metro było przytłoczone, gdy ludzie gromadzili się w centrum. Wiele osób machało polskimi lub unijnymi flagami, a nastrój był wyzywający, ale często świąteczny.
„Cała Polska, cała Europa i cały świat widzi, jacy jesteśmy silni i jak jesteśmy gotowi znów walczyć o demokrację i wolność, tak jak 30, 40 lat temu” wiec.
Tusk, który przez dwie kadencje był premierem Polski od 2007 do 2014 roku, powrócił do krajowej polityki po pięcioletniej kadencji jako przewodniczący Rady Europejskiej.
Marsz został zwołany w 34. rocznicę wyborów w 1989 roku, wygranych przez ugrupowanie związane z ruchem związkowym Solidarność, które okazały się przełomowym momentem w zakończeniu rządów komunistycznych w Polsce.
Chociaż marsz został zwołany przez Platformę Obywatelską, zgromadził liczne ugrupowania opozycyjne, a transparenty wśród tłumu wzywały do wszystkiego, od praw osób transpłciowych po reprezentację związków zawodowych.
„Trzydzieści cztery lata temu byliśmy wszyscy razem i było poczucie wspólnoty, i musimy to poczucie wspólnoty odzyskać i przekuć nasz gniew w siłę” – powiedział Rafał Trzaskowski, liberalny prezydent Warszawy.
Na wiecu obecny był także Lech Wałęsa, stoczniowiec, który wyrósł na przywódcę ruchu solidarnościowego, a później został prezydentem Polski. Obecnie jest zagorzałym krytykiem PiS.
Lech Wałęsa bierze udział w proteście. Zdjęcie: Jaap Arriens/NurPhoto/Shutterstock
PiS zdobył popularność dzięki polityce, która doprowadziła do wzrostu wydatków socjalnych. Inwazja Rosji na Ukrainę również wzmocniła poparcie partii, a także stłumiła międzynarodową krytykę jej polityki, ponieważ Polska stała się kluczowym filarem zachodniego sojuszu wspierającego Ukrainę.
Sondaże sugerują, że ani PiS, ani Platforma Obywatelska Tuska nie zdobędą wystarczającej liczby głosów, aby samodzielnie utworzyć rząd, więc wynik wyborów może zależeć od tego, jak wypadną mniejsze partie i kto jest w stanie stworzyć działającą koalicję.
W ostatnich dniach opozycja została zelektryzowana uchwaleniem kontrowersyjnej ustawy, która pozwoliłaby komisji rządowej na pozbawianie urzędów publicznych osób, które uznają, że są agentami rosyjskich wpływów. Został nazwany „Lex Tusk”, ponieważ jest powszechnie postrzegany jako wymierzony w lidera opozycji.
Zdjęcie: Newspix/Shutterstock
Ustawa została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę w zeszłym tygodniu, choć niemal od razu zaproponował poprawki do niej po burzy krytyki, że jest niezgodna z konstytucją i pretekstem do rozpoczęcia politycznego polowania na czarownice.
„Prawo jest przeciwko Tuskowi, ale wszyscy możemy być na celowniku tej ustawy, bo oni nie zawahają się jej użyć przeciwko komukolwiek” – mówiła przed wiecem prawniczka i działaczka na rzecz praw człowieka Sylwia Gregorczyk-Abram. „To zwieńczenie systemu autorytarnego, który rozwinął się w Polsce w ciągu ostatnich ośmiu lat. Znajdujemy się teraz na rozdrożu między krajem autorytarnym a demokratycznym”.
pomiń poprzednią promocję newslettera
Zarejestruj się w This is Europe
Najważniejsze historie i debaty dla Europejczyków – od tożsamości przez ekonomię po środowisko
„,”newsletterId”:”this-is-europe”,”successDescription”:”Będziemy Ci wysyłać informacje This is Europe co tydzień”}” clientOnly>Informacje o ochronie prywatności: biuletyny mogą zawierać informacje o organizacjach charytatywnych, reklamach online i treściach finansowanych przez strony zewnętrzne. Aby uzyskać więcej informacji, zobacz naszą Politykę prywatności. Używamy Google reCaptcha do ochrony naszej strony internetowej i obowiązują Polityka prywatności i Warunki korzystania z usług Google.
po promocji newslettera
Choć marsze odbywały się w miastach w całej Polsce, wiele osób z całego kraju przyjechało do Warszawy, aby wziąć udział w marszu głównym.
„Zawsze przychodziłam na protesty, ale tym razem są inni, których wcześniej nie było, bo ludzie widzą, że teraz robi się naprawdę poważnie” – powiedziała 48-letnia Marzena, która przyjechała autokarem z około 50 innymi osobami. z miasta Giżycko w północnej Polsce.
Zuzanna, 20-letnia studentka finansów i rachunkowości z Bytomia na Śląsku, przez cztery godziny jechała autobusem z babcią na wiec, swój pierwszy w życiu protest.
„PiS jest tu od ośmiu lat” – powiedziała. „Jeśli znowu wygrają, Polska będzie zrujnowana, a my będziemy Węgrami albo Chinami”. Niosła plakat upamiętniający kobietę, która zmarła w zeszłym roku na wstrząs septyczny po tym, jak lekarze odmówili wykonania aborcji, gdy serce płodu przestało bić. „Kocham Polskę, ale jeśli znowu wygrają, nie sądzę, żeby dało się tu dłużej mieszkać” – powiedziała.
Zdjęcie: Wojtek Radwański/AFP/Getty Images
Babcia Zuzanny, 67-letnia Krystyna, powiedziała, że jest wyjątkiem wśród przyjaciół w jej wieku, którzy w większości popierają rząd i aprobują zwiększone świadczenia socjalne w ostatnich latach. Powiedziała: „Po co mi pieniądze, jeśli moja wnuczka wyjedzie z kraju?”
Chociaż nastrój w niedzielę był w większości dobroduszny, na niektórych znakach wykonanych przez protestujących lub w ich pieśniach pojawiły się przebłyski prawdziwego gniewu. Gdy tłum mijał pałac prezydencki, część tłumu skandowała „Zostaniesz uwięziony” w kierunku budynku.
Retoryka w głęboko spolaryzowanym kraju prawdopodobnie nasili się w miesiącach poprzedzających wybory. Jarosław Kaczyński, prezes PiS, stwierdził w zeszłym tygodniu, że głosowanie opozycji oznaczałoby „koniec Polski”.
W niedzielę Tusk poruszył możliwość podjęcia kroków prawnych przeciwko przedstawicielom rządu po potencjalnym zwycięstwie w przyszłych wyborach. „Ci, którzy popełnią zło, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności i nie będzie żadnej pobłażliwości” – powiedział.
Dodatkowe relacje Katarzyny Piaseckiej