Zełenski odwiedza Polskę, aby podziękować sojusznikowi i spotkać się z Ukraińcami
Aby otrzymywać bezpłatne powiadomienia o najświeższych wiadomościach w czasie rzeczywistym, wysyłane bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej, zapisz się do naszych e-maili z najnowszymi wiadomościami
Zarejestruj się, aby otrzymywać nasze bezpłatne e-maile z najnowszymi wiadomościami
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wraz z małżonką przybyli w środę do Polski z wizytą państwową, która ma być gestem podziękowania sąsiedniemu narodowi za kluczowe wsparcie w obronie Ukrainy przed rosyjską inwazją.
Wizyta Zełenskiego jest rzadkim wypadem Zełenskiego poza Ukrainę od czasu, gdy Rosja rozpętała wojnę w lutym 2022 r. Chociaż jest następstwem wizyt w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii, wyróżnia się na tle innych, ponieważ została ogłoszona z wyprzedzeniem bez zachowania tajemnicy z poprzednich wizyt.
Niezwykłe jest też to, że do prezydenta dołącza pierwsza dama, Olena Zeleńska. Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Zagranicznej Prezydenta RP Andrzeja Dudy, określił to jako pierwszą tego typu wizytę Zełenskiego od początku wojny.
Powiedział, że Zełenski przekroczył już polską granicę przed porannym spotkaniem z Dudą. Po południu Zełenski spotka się też z premierem Mateuszem Morawieckim, a także z częścią Ukraińców, którzy znaleźli schronienie w Polsce.
Warszawa jest kluczowym sojusznikiem Ukrainy od czasu inwazji Rosji na pełną skalę w zeszłym roku, przyjmując dużą liczbę uchodźców i stając się ośrodkiem transportu pomocy humanitarnej i broni na Ukrainę.
Ale wizyta Zełenskiego ma również miejsce w delikatnym momencie, kiedy polscy rolnicy są coraz bardziej wściekli, ponieważ ukraińskie zboże, które trafiło do Polski, stworzyło nadmiar, powodując spadek cen.
Ziarno ma być tylko magazynowane i tranzytowane przez Polskę, aby trafić na rynki międzynarodowe, ale rolnicy w Polsce twierdzą, że zamiast tego zboże pozostaje w Polsce, zajmując miejsce w silosach i trafiając na lokalne rynki, powodując spadek lokalnych cen dla rolników. Rumuńscy i bułgarscy rolnicy twierdzą, że borykają się z tym samym problemem.