Czy w Polsce odbędzie się referendum w sprawie prawa aborcyjnego i jaki może być wynik?

Daniela Tillesa

Dlaczego jest to problem?

Od stycznia 2021 r. w Polsce obowiązuje niemal całkowity zakaz aborcji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego (TK) z października 2020 r., który zdelegalizował najpowszechniejszą formę legalnej aborcji.

Wcześniej w Polsce obowiązywało już jedno z najsurowszych praw aborcyjnych w Europie, dopuszczające przerwanie ciąży tylko w trzech przypadkach: jeśli ciąża zagrażała życiu lub zdrowiu matki, jeśli była wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu) lub jeśli płód został zdiagnozowany z poważną wadą wrodzoną.

Wyrok TK zdelegalizował trzecie z tych uzasadnień, które wcześniej stanowiły około 98% wszystkich legalnych aborcji w Polsce. Trybunał – organ powszechnie postrzegany jako pozostający pod wpływem rządzącej konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) – uznał, że takie aborcje naruszają konstytucyjną ochronę prawa do życia.

W 2021 roku przeprowadzono w Polsce tylko 107 legalnych aborcji, o 90% mniej niż w poprzednich latach.

Zdecydowana większość z nich miała miejsce przed 27 stycznia, kiedy wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego wprowadzający niemal całkowity zakaz aborcji https://t.co/ydX6ANrVKh

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 30 lipca 2022 r

Jaka była reakcja na orzeczenie w sprawie aborcji?

Wśród opinii publicznej zdecydowanie negatywnie. Wywołało to największe protesty w Polsce od upadku komunizmu, kiedy setki tysięcy Polaków – w szczególności młodych i kobiet, ale także wielu innych – wyszło na ulice. Sondaże zarówno po wydaniu orzeczenia, jak i po nim wykazały, że zdecydowana większość Polaków jest temu przeciwna.

Jednak w obecnym parlamencie większość popiera orzeczenie. Należą do nich PiS i jego młodsi partnerzy koalicyjni, a także skrajnie prawicowa Konfederacja (Konfederacja).

Opozycja centrowa i lewicowa, która ma ok. 45% mandatów, jest temu przeciwna, choć ma odmienne poglądy na to, jak ją obalić i czym ją zastąpić.

Konserwatywna większość w polskim parlamencie odrzuciła projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne – jedno z najsurowszych w Europie – poprzez zezwolenie na przerywanie ciąży na żądanie do 12 tygodnia ciąży https://t.co/lMGTLFMcHI

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 23 czerwca 2022 r

Dlaczego teraz mówi się o referendum?

W zeszłym miesiącu dwie partie opozycyjne – agrarny, centroprawicowy Polski Stronnictwo Ludowe (PSL) i centrowa Polska 2050 (Polska 2050) – wspólnie zadeklarowały, że jeśli opozycja zdobędzie władzę w jesiennych wyborach, powinna rozpisać referendum w celu rozstrzygnięcia Polskie prawo aborcyjne w ciągu pierwszych 100 dni obowiązywania.

Twierdzą, że o prawie powinien decydować naród polski, a nie „politycy czy biskupi”, i twierdzą, że sondaże pokazują, że większość społeczeństwa chce referendum.

Czy to prawda?

Tak. W 2021 roku dwa sondaże wykazały, że większość Polaków chce referendum w sprawie prawa aborcyjnego: 55% w sondażu United Surveys dla tygodnika Wprost w lutym i 58% w sondażu tego samego ankietera dla portalu informacyjnego Wirtualna Polska w 2021 roku Listopad.

W zeszłym miesiącu, po tym jak PSL i Polska 2050 ogłosili swój pomysł, kolejny Ankieta United Surveys, tym razem dla RMF24 i Dziennika Gazety Prawnej, znalazło 64% głosów za referendum. Dotyczyło to większości zwolenników rządu i opozycji, a także mężczyzn i kobiet.

Większość Polaków (64%) chce, aby o zmianie prawa aborcyjnego decydowało referendum, podczas gdy tylko 20% woli, aby decydował o tym parlament.

Większość zwolenników zarówno rządu (58%), jak i opozycji (62%) opowiada się za referendum, podobnie jak większość kobiet (53%) i mężczyzn (75%) pic.twitter.com/8UgdyUAfsU

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 9 marca 2023 r

Jak można nazwać referendum?

Zgodnie z polską konstytucją referendum może zostać zarządzone albo bezwzględną większością (tj. ponad 50%) głosów w Sejmie sejmowym przy obecności co najmniej połowy posłów, albo na wniosek prezydenta za zgodą Senat (na takich samych zasadach głosowania jak w Sejmie).

Biorąc pod uwagę, że większość Polaków chce referendum, czy ono się odbędzie?

W tym momencie nie. PiS, który wraz ze swoimi partnerami ma większość w Sejmie, jej nie chce. Popiera obecne prawo i nie ma interesu w jego ewentualnym uchyleniu. Prezydent Andrzej Duda, sojusznik PiS, który będzie sprawował urząd do 2025 r., też raczej by go nie powołał.

Jeśli PiS utrzyma większość w jesiennych wyborach – lub zawrze jakiś sojusz z Konfederacją – referendum jest bardzo mało prawdopodobne.

Gdyby jednak opozycja zdobyła władzę, pomysł byłby bardzo ważny. Opierając się na aktualnych sondażach, każdy rząd opozycyjny musiałby być szeroką koalicją od centroprawicy do lewicy. Dwa elementy takiej koalicji – PSL i Polska 2050 – jasno dały do ​​zrozumienia, że ​​chcą referendum.

Jeśli opozycja wygra tegoroczne wybory, powinna rozpisać referendum w sprawie prawa aborcyjnego, mówią dwie partie, które prawdopodobnie będą częścią takiego rządu

Kwestię powinno rozstrzygnąć społeczeństwo, a nie „politycy czy biskupi”, mówią Polska 2050 i PSL https://t.co/xTP6q6W7TJ

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 3 marca 2023 r

Jednak inna grupa, która prawdopodobnie wchodziłaby w skład jakiegokolwiek rządu utworzonego przez opozycję, Lewica (Lewica), dała jasno do zrozumienia, że ​​sprzeciwia się referendum, mówiąc, że uważa aborcję za fundamentalne prawo kobiet, które nie powinno być poddawane publicznemu głosowaniu .

Dominującą siłą w każdym takim rządzie byłaby centrowa Platforma Obywatelska (PO). Jej lider, Donald Tusk, w zeszłym roku zadeklarował poparcie dla dopuszczenia jakiejś formy aborcji na życzenie do 12 tygodnia ciąży – czyli nie tylko powrotu do status quo sprzed rządów TK, ale wprowadzenia jeszcze bardziej liberalnego prawa.

Po tym, jak Polska 2050 i PSL zadeklarowały poparcie dla referendum, Tusk odpowiedział, że nie popiera tego pomysłu. Przekonywał, że referendum to tylko przedstawienie opinii publicznej, które i tak musi zostać wdrożone przez parlament.

– Wszyscy wiemy, jakie jest zdanie Polaków w tej sprawie – powiedział Tusk. „Referendum nie jest potrzebne… Sejm musi zdecydować”.

Jednak jednym z czynników, które mogą popchnąć opozycję do referendum, jest fakt, że Duda może łatwo zawetować uchwaloną przez parlament bardziej liberalną ustawę aborcyjną, podczas gdy zgodnie z konstytucją wynik ważnego referendum jest wiążący.

Prezydent Duda mówi, że żałuje, że protesty i żałoba skupiły się głównie na śmierci kobiety w ciąży, a niewiele na niesionym przez nią dziecku, które również zmarło.

Wielu obwinia jej śmierć o polskie prawo aborcyjne, ale Duda wezwał do „głębszego wyjaśnienia” https://t.co/Zmh6ptBnuz

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 10 listopada 2021 r

Jaki byłby wynik referendum?

Tutaj sprawy stają się trudne. Sondaże definitywnie pokazują, że zdecydowana większość chce obalenia obecnego, niemal całkowitego zakazu, ale to, czego chcą zamiast tego, może być trudniejsze do oszacowania, ponieważ wyniki ankiety różnią się w zależności od tego, jak zadawane jest pytanie i jakie opcje są prezentowane.

Z sondażu przeprowadzonego w zeszłym tygodniu przez Ipsos dla OKO.press i TOK FM wynika, że ​​66 proc. Polaków zadeklarowało, że weźmie udział „w referendum, czy kobiety powinny mieć prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia”. Spośród tych, którzy zadeklarowali, że wezmą udział, 75% zadeklarowało, że zagłosowałoby „tak” za takim prawem.

Chociaż ten wynik wydaje się decydujący, należy dodać kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, sformułowanie „prawo do przerwania ciąży do 12 tygodnia” nie jest do końca jasne. Nie precyzuje, czy ludzie uważają, że takie prawo powinno istnieć we wszystkich okolicznościach (np. aborcja na żądanie), czy tylko w niektórych, jasno określonych.

Po drugie, gdyby referendum miało się odbyć, możliwe, że nie zawierałoby tego rodzaju pojedynczego pytania „tak/nie”. Zamiast tego może np. dać trzy możliwości: utrzymanie obecnego niemal całkowitego zakazu, powrót do status quo sprzed orzeczenia TK (stanowisko preferowane przez PSL i Polskę 2050) lub wprowadzenie aborcji na żądanie (jako PO i rzecznik lewicy).

Co wskazują inne sondaże?

Wszystkie sondaże wskazują na rosnące poparcie dla liberalizacji prawa aborcyjnego, aw większości także większość opowiada się za wprowadzeniem aborcji na żądanie.

W zeszłym miesiącu badanie IBRiS dla dziennika Rzeczpospolita wykazało, że tylko 11,5% ankietowanych chce utrzymania obecnego prawa aborcyjnego; 27% chciało powrotu do status quo sprzed orzeczenia TK; natomiast 57% opowiedziało się za „prawem do aborcji do 12. tygodnia życia płodu”.

Nawet wśród zwolenników PiS największy odsetek (42 proc.) opowiadał się za powrotem do obowiązującego przed TK prawa aborcyjnego, podczas gdy 39 proc. opowiadało się za utrzymaniem obecnego niemal całkowitego zakazu.

Poparcie dla dopuszczania aborcji do 12 tygodnia ciąży wzrosło w Polsce do 70 proc. @Ipsos.

Różne sondaże pokazują, że poparcie dla dostępu do aborcji wzrosło od czasu wprowadzenia niemal całkowitego zakazu aborcji https://t.co/gzzxQjHQyr

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 16 listopada 2022 r

Jednak inny sondaż IBRiS zlecony przez Ordo Iuris, ultrakonserwatywną grupę prawniczą i lobbingową, w styczniu tego roku wykazał, że 45% respondentów stwierdziło, że „popiera pełną ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia”, podczas gdy 41% stwierdziło, że nie. .

W tej samej ankiecie zadano pytanie: „Czy popierasz całkowity zakaz aborcji przy zachowaniu możliwości uratowania życia matki w przypadku zagrożenia?”. Okazało się, że 35% poparło taki zakaz, a 56% było przeciwnych.

Inny niedawny sondaż – przeprowadzony przez Ipsos dla OKO.press w listopadzie 2022 r. – wykazał rekordowe poparcie dla dopuszczania aborcji na żądanie, przy czym 70% respondentów odpowiedziało twierdząco na pytanie „czy kobiety powinny mieć prawo do przerywania ciąży do 12. tygodnia?” Tylko 24% powiedziało „nie”.

Czy wynik referendum zostanie wprowadzony w życie?

Zgodnie z polską konstytucją wynik ogólnokrajowego referendum jest wiążący, jeżeli frekwencja przekroczy 50%.

W przeszłości niektóre referenda charakteryzowały się bardzo niską frekwencją (np. zaledwie 7,8% w ostatnim w 2015 r.). Ale wydaje się prawdopodobne, że kwestia tak istotna i dzieląca, jak aborcja, przyciągnęłaby do urn ponad połowę populacji. W 2003 roku, kiedy odbyło się referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, wzięło w nim udział 59% głosujących.

Wreszcie kwestia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję za niekonstytucyjną, z wyjątkiem sytuacji, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego lub zagraża życiu lub zdrowiu matki.

To mogłoby zniweczyć wszelkie próby liberalizacji prawa aborcyjnego, zwłaszcza że nawet w przypadku zdobycia władzy przez opozycję, w TK nadal będą sędziowie nominowani przez PiS i nominowani przez Dudę.

Szefowa Trybunału Konstytucyjnego oparła się próbie jej zastąpienia przez grupę sędziów.

Jednak biorąc pod uwagę, że grupa nie uznaje jej już za naczelną sędziego, istnieją wątpliwości co do funkcjonowania sądu, który ocenia kluczowe prawo sądownicze https://t.co/QoScU2YiUc

— Notatki z Polski 🇵🇱 (@notesfrompoland) 2 marca 2023 r

Główny wizerunek: Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.pl

Daniel Tilles jest redaktorem naczelnym Notatki z Polski. Pisywał o sprawach polskich do wielu pism, m.in Polityka zagraniczna, POLITICO Europa, Obserwator UE I Dziennik Gazeta Prawna.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *